Jak przeżyć rozstanie?
Zakończenia związków rzadko bywają miłe. I nie ważne kto kogo rzuca, czy też koniec nastąpił w jakichś innych okolicznościach. Kiedy zostawia Cię dziewczyna lub chłopak to poczucie straty bywa tak wielkie, że ciężko jest sobie z tym poradzić samemu. Chociaż w niektórych, przypadkach koniec związku może być sporą ulgą…
„Profilaktyka” rozstań
Choćbyś miał stalowe jaja to nie wierzę, że mógłbyś przejść obojętnie obok rozstania. Nawet jeśli Ci się tak wydaje to tłumiony stres odezwie się kiedyś do Ciebie w najmniej odpowiednim momencie. Z drugiej strony sporo można zrobić, żeby się przygotować na taki rozwój wydarzeń. Cóż… nie będę zbyt romantyczny – zanim się zwiążesz miej świadomość, że każdy związek i relacja może prędzej czy później się skończyć. Nie chodzi mi o to, żeby do każdego partnera podchodzić z dystansem (bo to psuje cały spontan i dobrą zabawę), ale żeby nie uzależniać swojego szczęścia od tej drugiej osoby. Ile razy słyszałem jak znajomi mi się żalili, że byliby szczęśliwi jakby sobie kogoś znaleźli. To jest podejście dobre dla samobójców. Takie osoby szukają na siłę kogoś kto ich uszczęśliwi. Wiążą się i nagle ich życie obraca się o 180 stopni. Potem z nieznanych im przyczyn związek się rozpada. Ogarnia ich czarna rozpacz. A osoba, na której zbudowali swoje poczucie własnej wartości okazała się w najlepszym przypadku – nic nie warta.
Szczerze nic w tym dziwnego. Bo przecież jak można budować trwałą relację jak nie umie się samemu z sobą wytrzymać? Jasne, być może okaże się, że partner będzie osobą bardziej ogarniętą i będzie w stanie podciągnąć Cię trochę do góry. Ale to też się mija z celem, bo to nie ma być Twoja mamusia czy tatuś. Do podciągania się służy drążek i przyjaciele. Zapisz to sobie. Wbrew pozorom nie twierdzę, że osoba, z którą jesteśmy w związku nie powinna nas wspierać. Jednak jest różnica między wsparciem, a niańczeniem.
Jak sobie pomóc?
Otóż przede wszystkim urwij kontakt z wszystkimi durniami, którzy będą Ci mówić „weź się w garść”, „tego kwiatu jest pół światu” itp. Nie ma sensu dodawać sobie kolejnej nieprzyjemniej emocji jaką jest frustracja. Szkoda Twojego czasu na osoby, których jedynymi poradami jest powtarzanie komunałów. Za to polecam znaleźć sobie wierną „ofiarę”, która zgodzi się Cię wysłuchać. Miej gdzieś to, że łyse chłopaki spod budki z piwem powiedzą Ci, że „tylko baby się żalą”. Mówienie o tym, co się czuje i co Cię gnębi jest podstawowym elementem terapii. Gorzej jeśli nie masz nikogo takiego komu mógłbyś się wygadać. Zawsze możesz wtedy otworzyć blog i żalić się przed całym światem… A tak poważnie, jeśli jesteś na tyle samotnym człowiekiem, że nie masz komu się wygadać, to bardzo Ci współczuję. Z drugiej strony na świecie jest tyle ludzi, że jeśli się postarasz i przełamiesz lęk, to nawet obca osoba Cię wysłucha. To zawsze jakiś krok do przodu.
Częstą „rodzicielską” radą w takiej sytuacji jest „wyjdź do ludzi”, „nie siedź w domu”, ale jeśli przeżyłeś kiedyś rozstanie dobrze wiesz jak to jest. Za nic nie chce Ci się przesiadywać z ludźmi i wiesz, co? Skoro tak czujesz to nie przesiaduj. Nie wiem skąd się biorą takie „mądre” rady – może z Pani Domu? Mówiąc trochę poważniej, to żebyś nie zamykał się w czterech ścianach jest mimo wszystko istotne. Możesz wychodzić na długie samotne spacery na łonie natury. Możesz biegać, pływać, ćwiczyć na siłowni. Ważne żeby zająć czymś głowę. Najgorsze, co można zrobić to zamknąć się w pokoju razem z ponurymi myślami. Gwarantuję Cię, że tym sposobem tylko sobie zaszkodzisz.
Jeśli chodzi Ci po głowie szukanie „zapchajdziury” po rozstaniu – nawet na przygodny seks, to wiedz, że jak już dojdziesz to poczujesz się 10 razy gorzej niż wcześniej. Po rozstaniu każdy ma sporą lukę emocjonalną w sobie i zapychanie jej szybkim numerkiem tego nie naprawi. Kiedy opadną opary pożądania inne tłumione w ten sposób emocje odezwą się ze zwiększoną siłą. Ale jeśli już nosi Cię, żeby się z kimś przespać dla „zaruchania” smutków, to zrób to z osobą, którą znasz i nie jest Ci emocjonalnie obojętna. Wtedy masz szansę uniknąć frustracji. Seks ma uzdrawiającą moc, pod warunkiem, że nie jest on przedmiotowy i pusty (czego dowiodły badania naukowe – patrz tutaj).
Dbaj o siebie
Na grafice obok możesz zobaczyć w jakim stopniu stresujące są różne życiowe sytuacje. Przygotowali ją dwaj amerykańscy psychiatrzy Thomas Holmes oraz Richard Rahe w 1967r. Odkryli onie, że jeśli na przestrzeni dwóch lat ktoś przekroczy 300 punktów to na tego bęc… Innymi słowy występuje wtedy poważne ryzyko (około 80%) wystąpienia choroby psychosomatycznej (tzn. choroby fizycznej spowodowanej złym stanem psychicznym). Na tej skali, co prawda nie ma rozstania, ale roboczo można przyjąć, że powinno się ono znaleźć w okolicach „separacji małżeńskiej”. Wynik tego testu to nie wyrok, ale należy mieć świadomość, że warto pomyśleć jak zredukować negatywne skutki stresu, który będzie towarzyszyć w trakcie rozstania.
Pamiętaj też, że warto też rozstać się umiejętnie (jeśli to Ty byś był osobą, która rzuca). Poza tym jeśli przyczyną rozstania była zdrada, to stres który przeżyłeś z pewnością jest znacznie większy i oscyluje w okolicach 100 na załączonej skali.
Formy odreagowania i wyluzowania mogą być bardzo różne. Sam powinieneś znać siebie na tyle, że wiesz, co najlepiej Cię uspokaja. Jeśli to wiesz, to właśnie to rób. Może to być wyjście z psem, wygłupy z kotem, granie w Diablo 3, albo jak to w moim przypadku oglądanie Simpsonów, albo Rodziny Zastępczej. Z drugiej strony, uważaj, żebyś przy okazji odstresowywania się nie został nerdem. Wyjdź do kina, teatru, opery (tak – spróbuj czegoś nowego). Możesz też uciec w pracę – to bardzo skuteczna metoda, ale nie rozwiązuje ona problemu.
Jeśli jednak Twoje depresyjne nastroje po rozstaniu nie dadzą się nijak okiełznać, to nie czaj się i idź po pomoc do lekarza psychiatry. Facetom ciężko się przełamać, ale to naprawdę nic dziwnego. Jeśli boli Cię kolano idziesz do ortopedy, jeśli masz anginę idziesz do internisty, jeśli masz poważne problemy z psyche idziesz do psychiatry. Nie ma się czego bać. A jeśli ktoś przez to uzna Cię za wariata, to uwierz mi – ten buc sam nim jest.
Skomentuj tekst na Facebooku
Najpierw wiedza, potem rzeźba
Kompleksowy przewodnik po diecie i treningu dla osób początkujących i średnio zaawansowanych.
Ponad 10000 sprzedanych egzemplarzy!
Ponad 260 stron konkretów. Minimum teorii i maksimum informacji praktycznych. Do e-booka dołączone są również arkusze kalkulacyjne, które wyręczą Cię w koniecznych obliczeniach.
Inne wpisy z tej kategorii
Trening interwałowy – spalanie tłuszczu i wytrzym...
Trening interwałowy (jak sama nazwa wskazuje) polega na przeplataniu treningu o bardzo dużej intensywności z treningiem o niskiej intensywności. Tego typu strat...
CZYTAJ DALEJ...Sauna, korzyści dla zdrowia i jak prawidłowo z niej kor...
Na temat sauny słyszałem wiele opinii, jedni twierdzą, że to placebo i nie ma żadnego wpływu na nasze zdrowie. Inni zaś, nie mogą przestać chwalić korzystneg...
CZYTAJ DALEJ...