Jak się uczyć języków obcych?
Kiedy byłem w drugiej klasie liceum postanowiłem zostać poliglotą. W około półtora roku nauczyłem się wtedy niemieckiego i zdawałem z niego maturę rozszerzoną (tak samo jak z angielskiego). W międzyczasie udało mi się też nauczyć łaciny, na tyle, żeby móc w miarę swobodnie czytać np. Wulgatę. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że przecież jestem z wykształcenia matematykiem… Do wątku umysłów „ścisłych” i „humanistycznych” przejdę jednak w dalszej części tego teksu.
Oczywiście, żeby nauczyć się języka obcego trzeba być systematycznym i cierpliwym… Bla bla bla… To wie każdy, za to ja podzielę się z wami moimi „technikami”, które stosowałem w trakcie nauki języków. Nie bez powodu używam cudzysłowu w odniesieniu do „technik”. Po prostu nigdy nie ufałem cudownym sztuczkom, które oferują różne szkoły językowe (typu „metoda Callana”).
Od czego zacząć?
Jasne jest, że do nauki przydałyby się jakieś książki lub innego rodzaju materiały. Wybór dostępnych podręczników, samouczków, kursów i wszelkiego innych pomocy naukowych jest ogromny i zróżnicowany w zależności od języka. Można jednak na początku to wszystko najzwyczajniej w świecie olać. Zanim człowiek nabierze rozeznania w tym, które książki się do czegoś nadają, a które nie musi po prostu minąć trochę czasu. Jeśli chcecie zacząć naukę zupełnie nowego języka zacznijcie od zakupu jakiegoś samouczka, który w swojej formie i kompozycji będzie wam się najbardziej podobać. Tzn. kupcie taki, który będzie według was wygodny w użyciu. Na słowniki i inne materiały przyjdzie czas. Na spokojnie można przecież korzystać ze słowników internetowych. Najgorszą metodą jest kupowanie masy książek. To nic innego jak prokrastynacja, czyli odwlekanie w czasie rozpoczęcia nauki. Wiele osób lubi tak robić. Kupują stertę książek i są święcie przekonani, że przygotowują się do rozpoczęcia nauki. W rzeczywistości starają się oni odwlec moment, w którym naprawdę wezmą się do pracy (często nigdy on nie następuje).
Innymi słowy – na początku nauki nowego języka kupcie sobie jeden prosty i przejrzysty (na wasze oko) samouczek. Serio na początku mniej to więcej.
Najprzyjemniejszą i najmniej zobowiązującą metodą rozpoczęcia nauki języka obecego jest zainstalowanie aplikacji DuoLingo, która jest zupełnie darmowa (jest też wersja premium, która pozwala na uczenie się offline i nie ma w niej reklam). Zaletą DuoLingo jest niezwykła różnorodność ćwiczeń i prostota konstrukcji wszystkich kursów językowych. Poza tym nauka z pomocą DuoLingo jest bardzo wciągająca.
Nie lekceważ przedmiotów ścisłych
To jest dość ciekawa sprawa i oparta też na doświadczeniach lektorów języków obcych. Osoby o tzw. „umysłach ścisłych” radzą sobie z gramatyką o wiele lepiej niż „humaniści”. Nie lubię tego podziału z wielu przyczyn, np. dlatego, że ludzki umysł jest za bardzo złożony, żeby można było dzielić ludzi na takie dwie klasy. Ale wracając do rzeczy, umiejętność analitycznego myślenia (tego zazwyczaj uczą nauki ścisłe) jest diablo przydatna w uczeniu się czegokolwiek. W przypadku języków obcych pomoże wam z większą łatwością uczyć się gramatyki, czy też na późniejszym etapie zauważać analogiczne struktury w różnych językach (co bardzo pomaga w opanowania kolejnych języków). Sposobów na ćwiczenie umiejętności analitycznego myślenia jest wiele. Oto kilka przykładów (innych od nauki przedmiotów ścisłych w szkole).
- Gra w szachy albo inne gry logiczne;
- rozwiązywanie zagadek logicznych (np. sudoku);
- gra w gry strategiczne na komputerze;
- czytanie kryminałów albo oglądanie seriali kryminalnych;
- uczenie się programowania.
Rzecz jasna rozwijanie tych umiejętności to coś, co należałoby robić „w tle” w trakcie nauki języka i efekty takich działań będę widoczne po dłuższym okresie czasu.
Słowniki jednojęzyczne
Kiedy w liceum uczyłem się angielskiego zaczynałem dzień pracy z tym językiem od… przepisywania fragmentu słownika angielko-angielskiego. Być może brzmi to idiotycznie, ale to bardzo pożyteczne ćwiczenie.
Po pierwsze w słowniku jednojęzycznym trzeba samemu domyślać się, co dane słowo znaczy po polsku na podstawie opisu, który jest tam podany.
Po drugie w takich słownikach zawsze jest masa przykładów i uwag gramatycznych odnośnie danego słowa lub zwrotu. Przepisując przykłady po prostu zapamiętuje się ich prawidłowe użycie (samo przeczytanie nie angażuje aż tak bardzo pamięci).
Po trzecie przy okazji można nauczyć się wielu innych znaczeń danego słowa, które wydaje nam się całkowicie znajome. Przykład macie na zdjęciu po lewej, screen pochodzi z internetowego słownika Cambridge (znowu – nie trzeba wiele kupować, żeby móc się sukcesywnie uczyć).
Poza tym tego typu słowniki są zazwyczaj świetnie zorganizowane, tak jak widać na przykładzie po lewej przy różnych znaczeniach słowa „realize” mamy podane w nawiasie dużymi literami zbliżone znaczenie (od razu można skojarzyć to z tym, które się zna). Poza tym w wersji internetowej od razu można posłuchać jak powinno prawidłowo wymawiać się dane słowo.
Oczywiście ten słownik to jeden z bardzo wielu przykładów. W przypadku języka angielskiego dobrym narzędziem jest też „Urban Dictionary”, który podaje różne slangowe słowa i zwroty ze wszystkich stron świata, w których mówi się w języku angielskim. Tak jak już pisałem wcześniej – w miarę doskonalenia swoich umiejętności językowych powinniście być w stanie znaleźć coraz więcej przydatnych materiałów, a na początku nie ma co mnożyć bytów. Rzecz jasna jeśli nie jesteście w stanie w żaden sposób zrozumieć objaśnienia danego słowa, to można nie ma powodów, żeby się męczyć i trzeba je sprawdzić w słowniku (tutaj) angielko-polskim. Z drugiej strony lepiej na początku trochę pogłówkować, to naprawdę wiele daje.
Google Translate
Wszystkie translatory można o dupę rozbić i nie wiem czy za mojego życia doczekam się takich, które naprawdę będą potrafiły tłumaczyć teksty… To jest jednak osobny i bardzo złożony problem. Google Translate ma tę jedną zaletę, że jeśli jesteście zalogowani np. na gmailu, to możecie sobie zapisywać słówka, które sprawdzaliście w słowniku. Oczywiście jak to w przypadku Google ciężko ogarnąć, w którym to miejscu… Widać to na zdjęciu poniżej. Gwiazdka na dole to zapisywanie danego tłumaczenia, a książka z gwiazdką u góry otwiera zapisane tłumaczenia w boxie z boku.
Książki i audiobooki
Kolejna rzecz, która świetnie sprawdza się w nauce języków obcych to po prostu czytanie książek w danym języku. I uwaga – wcale nie trzeba mieć nie wiadomo jak dobrze opanowanego języka. Po pierwsze jest sporo książeczek przygotowanych do danego poziomu, na którym się jest. Z drugiej strony zazwyczaj są one nudne i kretyńskie… Można też pokusić się o inne rozwiązanie. Nie trzeba przecież czytać książek, których się nie zna. Kiedy byłem w liceum przeczytałem sobie po angielsku „Zbrodnię i karę” Dostojewskiego. Znałem fabułę, bo czytałem wcześniej po polsku, więc bez problemu mogłem nadążać za akcją książki. Podobnie zrobiłem czytając sobie przed maturą całego „Władcę Pierścieni”. To jest dobry pomysł na początek, kiedy jeszcze nie jest się zbyt pewnym swoich umiejętności językowych. Oczywiście można wybrać jakąś prostszą literaturę (np. „Małego Księcia”).
Kolejną sprawą są audibooki, które pewnie dla wielu osób są ulubioną formą obcowania z językiem. Mają one też tą zaletę, że zamiast słuchać muzyki na siłowni albo w trakcie biegania można sobie puścić np. „Mistrza i Małgorzatę” po rosyjsku (ja tak robię xD). Podobnie jak z książkami tradycyjnymi dobrze jest na początku wybierać książki, które się zna.
Seriale i filmy
W Polsce mamy (niestety) taką sytuację, że praktycznie każdy film i serial jest opatrzony lektorem. Przykładowo w Grecji nie robi się takich rzeczy – zawsze są napisy, żeby ludzie uczyli się języków. Wiem, że czasem ciężko jest się opanować przed włączeniem filmu z lektorem. Wielu osobom się po prostu nie chce czytać napisów, ale serio warto wyrobić sobie taki nawyk, że ogląda się filmy i seriale bez lektora. Z biegiem czasu można przerzucić się z napisów polskich na oryginalne. Jeśli np. zainteresuje was jakieś słowo i oglądacie film na komputerze, to miejcie w pogotowiu Google Translate. Ja nieraz tak robię, że w trakcie oglądania robię przerwy i wrzucam sobie słówka do translatora, a potem po zakończonej sesji je zapisuję (kolejny pożyteczny nawyk).
Podobnie jak z książkami możecie też oglądać filmy/seriale, które już znacie. Ja np. kiedyś oglądałem sobie Dragon Balla po francusku. Doskonale znałem fabułę, a że chciałem sobie zobaczyć to jeszcze raz, to pomyślałem, że wersja francuska będzie idealna (w końcu z tej wersji korzystało RTL7 za czasów mojego dzieciństwa).
Fajną rzeczą, która się dzieje po oglądaniu filmów i serialów w językach oryginalnych jest to, że w pewnym momencie zaczyna się myśleć w danym języku. Następuje to kompletnie nieświadomie i nieraz przyłapałem się na tym, że po jakiejś dłuższej sesji zaczynałem do siebie mówić w danym języku (a to też dobra metoda na ćwiczenie).
Czytaj też: Suplementy diety poprawiające pamięć, które naprawdę działają?
Najpierw wiedza, potem rzeźba
Kompleksowy przewodnik po diecie i treningu dla osób początkujących i średnio zaawansowanych.
Ponad 10000 sprzedanych egzemplarzy!
Ponad 260 stron konkretów. Minimum teorii i maksimum informacji praktycznych. Do e-booka dołączone są również arkusze kalkulacyjne, które wyręczą Cię w koniecznych obliczeniach.
Inne wpisy z tej kategorii
Trening interwałowy – spalanie tłuszczu i wytrzym...
Trening interwałowy (jak sama nazwa wskazuje) polega na przeplataniu treningu o bardzo dużej intensywności z treningiem o niskiej intensywności. Tego typu strat...
CZYTAJ DALEJ...Sauna, korzyści dla zdrowia i jak prawidłowo z niej kor...
Na temat sauny słyszałem wiele opinii, jedni twierdzą, że to placebo i nie ma żadnego wpływu na nasze zdrowie. Inni zaś, nie mogą przestać chwalić korzystneg...
CZYTAJ DALEJ...