Smutek, jak sobie z nim radzić?
Gdyby jakiś psycholog pisał dekalog z pewnością zawarłby tam następujące zdanie: Nie ma złych emocji. Smutek nie jest zły. Gniew nie jest zły. Nienawiść nie jest zła. Złe może być, to jak z tymi emocjami będziemy postępować. Emocje są niczym innym jak (bardzo ważnymi) sygnałami wysyłanymi do naszej świadomości przez psychikę.
Niestety ale wiele osób popełnia ten błąd, uważa, że np. złe jest to, że jest się smutnym. Niektórzy nawet idą dalej i przypisują emocjom cechy moralne, mówić np., że jeśli człowiek się gniewa to ma grzech. Tak naprawdę (jeśli już mówić o tym w takich kategoriach), to grzechem byłoby tłumić gniew, bo w ten sposób szkodzi się swojemu zdrowiu psychicznemu, łamiąc w ten sposób przykazanie „nie zabijaj”. Ale uwaga, uwaga…
Co to znaczy, że człowiek nie tłumi emocji?
Kolejna wielka pomyłka w myśleniu wielu ludzi. Przeciwieństwem tłumienia emocji, nie jest bezmyślne epatowanie nimi. Weźmy przykład, ktoś staje Ci na nogę w tramwaju i nawet nie mówi „przepraszam”. Masz prawo się pogniewać. Ma prawo Cię szlag trafić. I trafia. Co robisz?
Bierzesz głęboki wdech (nie odrzucasz emocji, ale w ten sposób nie pozwalasz jej sobą zawładnąć) i mówisz do tej osoby – czy mógłby pan uważać? Nie ważne, co powie. Nie wdajesz się w awanturę, tylko dajesz znak, że sobie nie życzysz, żeby Cię tak traktować. O dziwo, może się zdarzyć tak, że ta osoba się zorientuje, że zrobiła źle i przeprosi i powie, że nie zauważyła. Wtedy poczujesz się zwycięzcą.
Wkurzasz się i zaczynasz klnąć pod nosem. Albo do tego zaczynasz rzucać na tę osobę kurwami i robisz awanturę na cały tramwaj. Tak się składa, że koleś akurat też średnio nad sobą panuje i daje Ci w zęby. W ten sposób zepsułeś sobie cały dzień. Amen.
Doświadczyć smutku
Tu istnieje gros możliwości. Najważniejsze jest jednak, żeby po prostu wejść w kontakt z emocją. Dla jednych będzie to wygadanie się przyjacielowi, dla innych modlitwa lub medytacja. Jeszcze dla innych może to być zatracenie się w melancholijnej muzyce. Ktoś może zaś wybrać wszystkie opcje po kolei. Ważne jest też, żeby w trakcie poddawania się emocji nie pozwolić jej sobą zawładnąć. Co innego czuć smutek, a co innego dodawać oliwy do ogania myślami typu – „jestem debilem, jestem do niczego”. To bardzo kuszące w niektórych momentach. W psychologii behawioralnej zresztą uważa się, że nasze myśli są pierwotnym powodem tego, co czujemy. Więc jeśli smucąc się dodajesz sobie niepotrzebnych epitetów na swój temat, to wiedz, że ta emocja zaczyna nad Tobą panować.
Żeby trochę rozjaśnić sprawę (albo zaciemnić), to w mistyce dalekiego wschodu (szczególnie w buddyzmie zen) istnieje takie pojęcie „umysłu jak woda”. O co biega? Zwróćcie uwagę w jaki sposób zachowuje się woda. Kiedy rzucamy do niej kamień zmienia kształt, a potem powraca do pierwotnej postaci. Reaguje adekwatnie do zaistniałych okoliczności, a potem powraca do wyjściowego stanu. Ale robi to w sposób „naturalny”, bez wysiłku. Po prostu pozwala działać różnym siłom na siebie i odpowiada powrotem do równowagi. W takim stanie człowiek nie reaguje w skrajny sposób na to, co przeżywa. Można by powiedzieć, że jest takim lelum polelum, chociaż jest to znaczne uproszczenie i lepiej tak na to nie patrzeć (piszę o tym, bo być może komuś do głowy przyszłoby takie porównanie).
Nawiasem mówiąc, jeśli już padło „lelum polelum” (a właściwie „Lelum Polelum”) – to wyrażenie pochodzące ze staropolskich wiosennych przyśpiewek. Jan Długosz twierdził, że Lel i Polel to imiona słowiańskich bóstw.
Wracając do tematu, poniżej piosenka, którą osobiście polecam do kontemplacji. „Dziwna okolica” (Marek Dyjak) – wykonanie Kamil Studnicki (ta wersja jest według mnie wiele lepsza od oryginału).
Światełko w tunelu
Kiedy już człowiek przeżyje właściwie emocję smutku, to można się zabrać do dalszego działania. Przede wszystkim można się zastanowić z czego ten stan wynika. Wielokrotnie jednak zdarza się, że nie wiemy, co jest przyczyną. Może się nam nawet wydawać, że smutek, czy przygnębienie wystąpiło samoistnie. Jest to poniekąd możliwe jeśli ktoś ma endogenną depresję (tzn. taką, która uwarunkowana jest biologicznie). Wówczas po prostu nasz mózg źle dysponuje „emisją serotoniny”. Bywa. Wtedy konieczne jest leczenie farmakologiczne. Z drugiej strony jest to jednak przypadłość dość rzadka i znacznie częściej jeśli nie znasz powodu swojego smutku to może to być spowodowane różnymi czynnikami. Np. a) jest to echo jakiegoś dawnego wydarzenia (które np. zostało wyparte), b) długo tłumiłeś różne emocje i teraz wracają w postaci smutku i przygnębienia (tłumienie emocji nigdy nie pozostaje bez konsekwencji!), c) jesteś pod wpływem jakichś substancji psychoaktywnych (jak np. narkotyki – nawet długo po odstawieniu mogą pojawiać się niepożądane efekty uboczne). Listę tę można by powiększyć, ale umówmy się, że to są najbardziej typowe przyczyny.
Z drugiej strony jeśli nie wiesz, czemu odczuwasz taką czy inną emocję, to jeszcze nie jest jakaś wielka tragedia – a przynajmniej tak być nie musi. Ale świadczy to przede wszystkim o tym, że Twoje „zarządzanie emocjami” nie jest na najwyższym poziomie zaawansowania. Możesz pracować nad sobą i to poprawić, ale czasem nie obejdzie się bez terapii u psychologa.
Sprawa ta wymaga większego komentarza, na który nie ma tutaj czasu. Powiem po prostu tak – jeśli często zdarza Ci się coś czuć, a nie masz pojęcia czemu to czujesz, to warto się nad sobą zastanowić.
Kolejną rzeczą po szukaniu przyczyny smutku można przejść do etapu racjonalizacji emocji. Tutaj czasem nie obędzie się bez zdystansowanej opinii drugiej osoby (np. przyjaciela). Ale oczywiście zależy jak mocnego „doła” przeżywasz. Przez racjonalizację mam na myśli działania, które mają na celu zmianę stanu rzeczy na tyle na ile to jest możliwe. Jak również zaakceptowanie faktu, że nie wszystko podlega naszej kontroli (ludzie często udręczają się nad rzeczami, na które nie mają wpływu – to bez sensu!).
Po takich wstępnych oględzinach można sobie dać trochę wytchnienia. Wprowadzić jakiś pozytywny motyw – bo przecież przed chwilą przeżywaliśmy smutek, myśleliśmy skąd się wziął i co możemy z nim zrobić. Znowu jest sporo możliwości, ale ja proponowałbym np. poobcować z jakąś pozytywną piosenką. Ale nie jakąś miałką przyśpiewką z płytkim tekstem. Poniżej to, co ja szczególnie lubię na doładowanie akumulatorów. :)
Czytaj też: Dystymia – niewidzialna choroba
Skomentuj tekst na Facebooku
Najpierw wiedza, potem rzeźba
Kompleksowy przewodnik po diecie i treningu dla osób początkujących i średnio zaawansowanych.
Ponad 10000 sprzedanych egzemplarzy!
Ponad 260 stron konkretów. Minimum teorii i maksimum informacji praktycznych. Do e-booka dołączone są również arkusze kalkulacyjne, które wyręczą Cię w koniecznych obliczeniach.
Inne wpisy z tej kategorii
Trening interwałowy – spalanie tłuszczu i wytrzym...
Trening interwałowy (jak sama nazwa wskazuje) polega na przeplataniu treningu o bardzo dużej intensywności z treningiem o niskiej intensywności. Tego typu strat...
CZYTAJ DALEJ...Sauna, korzyści dla zdrowia i jak prawidłowo z niej kor...
Na temat sauny słyszałem wiele opinii, jedni twierdzą, że to placebo i nie ma żadnego wpływu na nasze zdrowie. Inni zaś, nie mogą przestać chwalić korzystneg...
CZYTAJ DALEJ...